Bezglutenowe placuszki z truskawkami wzbogacone białkiem

Dziś mam dla Was przepis na słodką kolację. Oto bezglutenowe placuszki ze świeżymi truskawkami prosto z pola. Wzbogaciłam je dodatkowo białkiem. Znacie już moje powody wzbogacania przepisów wysokowęglowodanowych w białko – bo białka jemy zdecydowanie za mało, a dzieci faszerujemy węglowodanami prostymi.

Placuszki są mięciutkie, lekko kwaskowate, tam gdzie truskawki. Dzieci zjadają je ze smakiem, dorośli zresztą też. Można je zrobić w wersji bezglutenowej i w wersji standardowej (w miejsce mieszanki bezglutenowej dać np. mąkę orkiszową typ. 630 lub mąkę owsianą, która niekoniecznie musi być bezglutenowa).

Właśnie dzisiaj przeglądając swój album ze zdjęciami stwierdziłam, że jeszcze jest idealny moment na te placki, bo jeszcze są słodkie truskawki do kupienia. Te bezglutenowe placuszki są ciekawą alternatywą dla tradycyjnych placków z jabłkami. Koniecznie polejcie je syropem klonowym… Mmmm pycha.

wysokobialkowe-placki-z-truskawkami

Na około 20 sztuk potrzebujesz:

  • 1 szklankę bezsmakowej odżywki białkowej (jeśli nie masz, daj w to miejsce mąkę; odżywkę kupisz w sklepie dla sportowców),
  • niepełne 2 szklanki  bezglutenowej mieszanki do wypieków,
  • 1/4 szklanki roztopionego oleju kokosowego,
  • 1/3 szklanki ksylitolu,
  • 4 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • 4 jajka,
  • ok. 500 ml jogurtu greckiego,
  • szczypta soli
  •  na każdy placuszek po 1 truskawce pokrojonej w plastry

Wszystkie składniki (oprócz truskawek) dokładnie wymieszaj aż składniki się połączą. Na rozgrzaną patelnie z olejem kokosowym wlej ciasto na placki. Następnie połóż na nim plasterki truskawek. Jak już się ładnie zrumienią, przełóż je na drugą stronę i zrumień. Podawaj z syropem klonowym. Smacznego!




Racuchy z dzikimi jabłuszkami

Na działce obok nas rosną dzikie jabłonki. W tym roku mają sporo owoców. Za każdym razem kiedy mój Tato idzie z psem, przynosi trochę dzikich jabłuszek do domu. Później je myje i wykraja z nich ślady po uderzeniu po upadku z drzewa. Taki ma rytuał. Te chwile są dla mnie tak urocze, że musiałam je jakoś zatrzymać w moim sercu. A że dobrze potrafię kucharzyć – pomyślałam – RACUCHY!!!! Pierwszego dnia zrobiłam z pół kilograma mąki, drugiego już z kilograma. Pomyślałam, że będzie dla dzieci w drodze powrotnej z morza do Szczecina. Ale się przeliczyłam:)))

Nawet jeśli trochę ich zostanie, to bardzo dobrze smakują później na zimno. Jabłuszkowe wspomnienie z dzieciństwa:)

SONY DSC